eśli jest tak, jak wynika z naszego raportu, że
człowiek mówi do drugiego człowieka: "Skoro praktykujesz Falun Gong, to mam
prawo cię zabić i sprzedać twoje organy" - to jest to jedno z najgorszych
rodzajów naruszeń praw człowieka. My nazywamy to nową formą zła. - rozmowa z
Davidem Kilgourem*, byłym ministrem spraw
zagranicznych Kanady, współautorem raportu o handlu ludzkimi organami w
Chinach.
Czym jest dla
Pana idea praw człowieka?To naprawdę bardzo proste: To każdy
człowiek, niezależnie od tego czy żyje w Polsce, Kanadzie, Darfurze czy w
Chinach. Każdy zasługuje na szacunek. Ludzka godność jest niepodzielna. Jeśli
jest tak, jak wynika z naszego raportu, że człowiek mówi do drugiego człowieka:
"Skoro praktykujesz Falun Gong, to mam prawo cię zabić i sprzedać twoje organy"
- to jest to jedno z najgorszych rodzajów naruszeń praw człowieka. My nazywamy
to nową formą zła. Nigdy nie słyszałem, żeby robiła to kiedykolwiek jakakolwiek
cywilizacja. Myślę, że nawet nazista - dr Mengele nie pomyślał o zabijaniu ludzi
w celu sprzedaży ich organów. Można oczywiście powiedzieć, że to dlatego, że
medycyna nie była tak zaawansowana. To prawda. Ale to jest sytuacja, która nie
ma precedensu w historii ludzkości: zabijanie zdrowych ludzi, którzy nie
popełnili żadnego przestępstwa (przestępstwa w obiektywnym rozumieniu tego
słowa), mówienie do nich: " Jesteś praktykującym Falun Gong, wsadzimy cię do
więzienia. Będziesz pracować 16 godzin na dobę robiąc dekoracje świąteczne i
będziemy cię badać co 3 miesiące od stóp do głów. I jeśli ktoś przybędzie z
Polski, z Kanady skądkolwiek i będzie chciał nerki, zabijemy cię i damy twoją
nerkę tej osobie".
Pacjent z Kanady, który udał się na transplantację do
Chin opowiedział mi o człowieku, którego wspominamy w naszym raporcie - doktorze
Jianmin. Jest on głównym chirurgiem i profesorem na oddziale urologii i
transplantacji w szanghajskim szpitalu. Przyniósł on człowiekowi z Kanady 8
nerek. Kiedy okazało się, że by się nie przyjęły, wyszedł, a następnie wrócił z
następną nerką. Prawdopodobnie, gdy nie było go w pomieszczeniu, ktoś został
zabity, by zapewnić nerkę dla kanadyjskiego pacjenta. Dla mnie jest to całkowite
zaprzeczenie praw człowieka i ludzkiej godności. Trudno jest znaleźć gorsze
przypadki naruszeń praw człowieka w historii ludzkości.
Podróżuje Pan ze swoim raportem po całym świecie.
Ludzie są zaszokowani i przerażeni, ale jaka jest reakcja
rządów?Z najbardziej korzystną reakcją zetknęliśmy się ze strony
Unii Europejskiej. We wrześniu odbył się w Helsinkach szczyt UE - Chiny.
Wcześniej wręczyłem nasz raport Zastępcy Przewodniczącego Parlamentu
Europejskiego - Edwardowi McMillan-Scottowi oraz Simonowi Coveney'emu- członkowi
Komitetu Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego, a także innym członkom
zgromadzenia. Byli bardzo pomocni. Dzięki nim Parlament UE zatwierdził
rezolucję, w której potępił prześladowanie praktykujących Falun Gong i wezwał
władze ChRL do ich uwolnienia.
Fakt, że Unia Europejska reprezentująca
25 krajów podniosła tę kwestię w rozmowach z chińskim ministrem podczas szczytu
w Helsinkach i wyraziła zaniepokojenie Europejczyków tą kwestią, jest na pewno
najbardziej pozytywnym wydarzeniem, które miało miejsce na płaszczyźnie
międzyrządowej.
Także Towarzystwo Transplantacyjne (The Transplantation
Society), które jest ciałem międzynarodowym napisało otwarty list w tej sprawie.
Co prawda nie wymienia on imiennie Falun Gong, ale przypomina zasady etyczne
związane z tego typu operacjami.
Jeszcze parę miesięcy wcześniej w
Bostonie odbył się Światowy Kongres Transplantologii. Przybyło na niego tysiące
lekarzy z całego świata w tym z Chin. Po powitaniu wygłoszonym przez Hilary
Clinton odbyło się przyjęcie, podczas którego lekarz z Niemiec rozmawiał z
doktorem z Tianjin. Chiński lekarz powiedział mu, że w trzech szpitalach
znajdujących się w rejonie Tianjin przeprowadza się 2000 transplantacji nerek
rocznie. Niemiecki doktor zapytał skąd biorą dawców. Na co rozmówca odpowiedział
zupełnie otwarcie: " Zapytaj ludzi, którzy protestują przez budynkiem."
Demonstrantami byli praktykujący Falun Gong.
Inną interesującą
informacją dotyczącą szpitala w Tianjin jest fakt, że 85% wykonywanych tam
operacji jest dla ludzi spoza Chin. Rząd chce, aby Tianjin był modelowym centrum
transplantacji i wkłada w to wiele wysiłku. Ale jego problem polega na tym, że
teraz po ujawnieniu raportu, ilość australijskich pacjentów, która stanowiła
przedtem większość klientów, gwałtownie spadła. Więc dzięki Bogu zabraknie im
osób decydujących się na tego typu operacje.
Niektórzy znawcy Azji Wschodniej twierdzą, że
tamtejsze społeczności wyznają inne od naszych wartości i że nie powinniśmy im
narzucać własnego sposobu myślenia.Wyrażenie "wartości azjatyckie" zostało po raz
pierwszy użyte przez premiera Singapuru Lee Kuan Yew. Używał go także premier
Malezji - Mahathir bin Mohamad. Ale moim zdaniem cała ta koncepcja to totalny
nonsens. To prawda, że w tym regionie świata ludzie mają często zupełnie
odmienne podejście do pewnych kwestii niż my. Na przykład w Azji Wschodniej
firmy rozsądnie nie płacą swojemu kierownictwu jak gwiazdom rocka. Różnice w
stosunku płac zwykłych pracowników i menedżerów pomiędzy Azją a Ameryką Północną
w przemyśle samochodowym są ogromne. W Toyocie szef zarabia piętnaście razy
więcej niż robotnik pracujący przy maszynie. A w Stanach pensja na analogicznym
stanowisku jest 100 razy większa od robotniczej. Dlatego też to japoński
przemysł zaczyna dominować. Każdego dnia zyskuje większy udział w
rynku.
Inny przykład to stosunek Azjatów do edukacji: bardzo silna wiara
w kształcenie dla wszystkich, podczas gdy na Zachodzie istnieje przekonanie, że
tylko elity muszą być wykształcone.
Istnieją pewne różnice, ale
stwierdzenie, że człowiek w Azji jest mniej ważny, bo do tego to się sprowadza,
jest autosłużalczym nonsensem tworzonym przez rządy o zapędach autorytarnych, do
których należą Lee Kuan Yew i Mahathir bin Mohamad. Bez wątpienia Hu Jintao
także byłby skłonny powiedzieć, że Chiny wyznają "azjatyckie wartości".
Ponad rok temu na Konferencji o Demokracji w Azji badaliśmy poziom
demokratyzacji w państwach Azji. Badaliśmy przypadki 40 krajów, w tym 16
demokracji oraz reżimów z najgorszymi naruszeniami praw człowieka. Tuż obok
najgorzej usytuowanej Birmy (obecnie Myanmar) sklasyfikowany został
Singapur.
Ale problemem jest to jak mamy
promować nasze wartości z poszanowaniem tamtego dorobku cywilizacyjnego. W jaki
sposób powinniśmy to robić, aby nasi partnerzy z tamtego regionu nie czuli się
wykluczeni?Azjaci, azjatycka kultura i historia w bardzo wielu
aspektach jest wspaniała. Ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że problem, jaki
ma Falun Gong w Chinach, wynika właśnie z tego, że jest wytworem chińskiej
tradycji. To był ogólnokrajowy fenomen. Ruch był tworzony przez praktykujących
ze wszystkich zakątków kraju. A filozofia, którą kierują się ludzie rządzący
Chinami od 1949 roku - europejska, rosyjska filozofia nie ma nic wspólnego z
chińską kulturą. Z jednej strony mamy rodzime wartości i kulturę, które stoją za
Falun Gong, a z drugiej tą kompletnie obcą filozofię stworzoną przez kogoś, kto
jest pochowany na Cmentarzu Highgate w Londynie - Karola Marksa, która następnie
została zaadoptowana przez sowietów. Nic więc dziwnego, że liczba praktykujących
Falun Gong wzrosła do 79 milionów w ciągu siedmiu lat. To dlatego prezydent
Jiang Zemin rozpoczął przeciw nim wojnę. Obawiał się tego, że byli apolityczni.
Nie rozumiał tego. Zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie z nimi
współzawodniczyć w kwestii liczebności. Zdecydował się opowiedzieć przeciw
własnemu narodowi, który w tym wypadku nie uczynił niczego politycznego. Ta
"wojna" wiąże się z ogromnymi kosztami dla władz. Gdy tylko Hu Jintao odbywa
wizytę zagraniczną towarzyszą jej masowe demonstracje. Wszędzie podnoszona jest
kwestia prześladowań. Okazałby roztropność gdyby zniósł tę politykę. Jeśli tego
nie zrobi będzie miał coraz więcej problemów. Mam nadzieję, że wtedy będzie miał
o wiele, wiele więcej problemów.
Tzw.
światowi przywódcy bardzo często nie są zainteresowani informowaniem opinii
publicznej o tak drastycznych naruszeniach praw człowieka, bo nie są
zainteresowani działaniem w takich przypadkach. Przede wszystkim interesuje ich
ekonomia i ogólnie potencjał własnego kraju, realna władza. Łamanie praw
człowieka na wielką skalę ma obecnie miejsce także w Czeczenii, która jak
wiadomo jest częścią Federacji Rosyjskiej.Nie do pomyślenia jest to, że Putinowi 4 dni
zabrało skomentowanie morderstwa Anny Politkowskiej. Nie sądzę, aby zdawał sobie
sprawę z tego, jak złą reputację ma na Zachodzie i we wszystkich krajach, w
których istnieje poszanowanie dla praw człowieka.
Ale na pewno wie Pan o tym, że prezydent Francji
Jacques Chirac oraz były kanclerz Niemiec Gerard Schroder przyjaźnią się z
Putinem.Schrodera już nie ma w polityce - robi gazowe interesy z
Rosją. A poparcie dla Chiraca, gdyby ponownie ubiegał się o prezydenturę,
wyniosłoby około 11%. Myślę, że jednym z powodów, dla którego Chirac stał się
mało popularny wśród Francuzów, była serdeczność okazywana przez niego rządowi
Chin. Mogę się mylić. Ale faktem jest, że zniszczył swoją wiarygodność w oczach
Francuzów.
Niektórzy łączą akty
terrorystyczne z religią. Otrzymał Pan Nagrodę Wolności Religijnej (Religious
Liberty Award): jakie są według Pana przyczyny terroryzmu?Jedynie zwycięstwo ideałów demokratycznych na
świecie może zapewnić trwały pokój. Obecnie mamy jeszcze 45 dyktatorów. To oni
są przyczyną większości problemów na świecie, nie wszystkich, ale większości.
Myślę, że jeśli w każdym ze 190 krajów panowałaby demokracja, mielibyśmy o wiele
mniej konfliktów. Podzielam w tej kwestii opinię autora znanej książki "Dżihad
kontra McŚwiat" Benjamina Barbera: globalizacja ze swoim kulturowym monizmem
wywołuje gniew u wielu ludzi. Jedyny sposób, w jaki można uzyskać harmonię, to
wprowadzenie demokracji, aby ludzie wściekli na globalizację, mogli głosować na
osobę, która będzie przywódcą ich kraju.
Na swojej stronie napisał Pan, że generał Romeo
Dallaire to dla Pana bohater. Mówi on, że w Darfurze powtarza się rwandyjski
scenariusz. Czy wierzy Pan w to, że można to jeszcze jakoś zmienić? System
Narodów Zjednoczonych jest nieefektywny, często nie zdaje
egzaminu.Niedawno Dallaire opowiedział się za wysłaniem sił
pokojowych do Darfuru, choć przedtem był temu przeciwny. Nie wydaje mi się, żeby
ludzie którzy są mordowani, gwałceni, bombardowani, paleni w Darfurze dbali o
to, jakiego koloru skóry są osoby, które przybyły ich uratować.
14
listopada odbył się Międzynarodowy Obywatelski Proces Prezydenta Sudanu Bashira.
Jednym z sędziów był nigeryjski laureat Pokojowej Nagrody Nobla Wole Soyinka.
Bashir został w nim uznany winnym zbrodni wojennych, zbrodni ludobójstwa oraz
zbrodniom przeciwko ludzkości. Byłem głównym oskarżycielem w tym procesie.
Jestem naprawdę zadowolony z tego, że to zrobiliśmy.
David Kilgour urodził się w Winnipeg w 1941 roku. Ukończył prawo i
ekonomię. Od 26 lat działa w kanadyjskim parlamencie. Wielokrotnie piastował w
rządzie funkcje ministerialne, między innymi był ministrem spraw zagranicznych.
Prowadzi także aktywną działalność poza parlamentem: między innymi jest
członkiem Muzułmańsko-Chrześcijańskiego Dialogu Ottawy. Jest autorem książek o
tematyce społecznej i międzynarodowej: m. in. "Wewnątrz zewnętrznej Kanady".
Otrzymał wiele nagród i wyróżnień za swą publiczną działalność w tym Nagrodę
Wolności Religijnej. Razem z prawnikiem Davidem Matasem sporządził "Raport
w sprawie zarzutów o pozyskiwanie narządów wewnętrznych od praktykujących Falun
Gong".